Co ma wspólnego małe miasteczko nad Zalewem Szczecińskim z tym, że zaczęłam malować obrazy? Wracam nieraz myślami do tego miejsca i zastanawiam się kim bym teraz była, gdybym nie trafiła tam 12 lat temu.
To właśnie w Trzebieży poznałam czym jest żeglarstwo, czym jest ta niesamowita kultura i dlaczego pochłania tak wiele osób. Jestem też przekonana, że gdybym te 12 lat temu trafiła w inne miejsce, to nie miałabym aż takiej słabości do pewnego typu jednostek żaglowych. Mowa o stalowych kadłubach oczywiście (a wierzcie mi jest to sentyment, którego wielu kolegów z tzw.„branży” nigdy nie mogło pojąć 😉
Stalowy Bohater to pierwsza seria obrazów, którą namalowałam, a w październiku 2015 roku pod tą samą nazwą miała miejsce wystawa mojego malarstwa i rysunku Eli Drążkiewicz. Tematem były stalowe, dość leciwe i nie do końca urodziwe – jachty wyprawowe. Wszystkie bardzo dzielne i bliskie memu sercu. Na wszystkich kiedyś pływałam.
Na zdjęciach nie bez powodu jest s/y Jurand. Dla mnie najważniejszy, ponieważ to na jego pokładzie w 2006 roku przeżyłam swoje dwa pierwsze rejsy na morzu Bałtyckim. Moja miłość do niego nie zardzewiała, w przeciwieństwie do jego niepływającego już niestety od lat kadłuba.
Czasem, żeby pójść do przodu trzeba cofnąć się odrobinę wstecz. Zanim więc ruszymy na całego, czeka was trochę małych retrospekcji. W końcu nie wszyscy tu obecni wiecie jak to się stało, że obecnie malarstwo pochłania coraz więcej mojego czasu 😉 Przynajmniej w pracy patrząc na moje brudne od farby dłonie i przedramiona nikt już nie przewraca oczami pytając:
– A ty Anka jeszcze masz ten remont w domu ?